Wednesday, June 28, 2006

moj brudny Ungelt

W sumie nie raz myslalam, ale nadal sobie nie odpowiedzialam na pytanie 'co jest nasza ulubioną Praga?' Krakow byl jakos bardziej jednonaczny: Loch Camelot i rog sw. Tomasza i Bracka chyba, a w Pradze, hmm... pewnie Kampa i Ungelt (czyli Týnský dvůr), ale jeszcze nie na 100%.
Wiec o Ungelcie dzisiaj: jest to 'fragment' Starego Miasta pomiedzy ulicami Týnskou, Štupartskou a Malou Štupartskou, bedzie tego na oko 100 na 120 metrow i co najmniej 12 rodzaji kostki brukowej. Siegajaca historią XII wieku, platanina tajnych przejsc, bram, pasazy, sklepikow prawie przyrasta do znanego z wszystkich widokowek kosciola Panny Marie před Týnem. A tu wiecej. Pozdrowienia na chlodniejsze dni!











Sunday, June 25, 2006

návštěva číslo šest



Dziekujemy Pani Doktor za ciepło, serdeczne chwile i mile spacery (na zdjeciach Kostel Panny Marie pod řetězem na konci mostu). Mamy nadzieje tym samym, ze jeszcze sie w Pradze spotkamy! A teraz czekamy niecierpliwie na Gosie...

Thursday, June 22, 2006

mecz Australia-Brazylia vs praski rynek






Sunday, June 18, 2006

i po meczu

Tak wyglada odpoczynek po meczu urocze single versus mile pary w Praku Stromovka 17. czerwca br. Po meczu udalismy sie na praska Muzejni Noc a potem, z powodu gigantycznego tloku wszedzie gdzie tylko mozna bylo sobie to wyobraic, poczlapalismy na piwo.
I fragment rozmowy:
BM: u nas raz byl taki wielki grad, ze zginelo wiele ptakow, malych zwierzat i ryb.
DR: Ryb? Ciekawa konsekwencja...
Usciski na kolejny ciekawy tydzien!








Tuesday, June 13, 2006

troja 10.06.2006






Saturday, June 10, 2006

instrukcja oblugi, rozdzial 1 - przywolywanie

Czesem czlowiek natrafia na nieprzekraczalne bariery w miejscach, w ktorych by sie tego w ogole nie spodziewal. Taka sytuacja zdazyla sie nam ostatnio, a bariera, o ktora tym razem chodzi, to oczywiscie bariera jezykowa. Nuda - powiecie - bylo juz o tym z dziesiec razy. Tym razem jednak dla nas problem byl naprawde nietrywialny.

Lekarz, dentysta, pani sekretarka - o ile oczywiscie nie mowia po angielsku (czytaj: pewnie mowiliby bo umieja, ale panicznie sie boja) to maly problem. Troche lamanej 'czesztiny' plus gestykulacja zalatwia sprawe. Inny problem stanowia: sprzedawcy w sklepach tudziez kioskach, kelnerzy, mechanicy samochodowi, panie na poczcie. W kontaktach z tymi osobnikami mozna przyjac jedna z dwu strategii: mowic po Czesku - dziala swietnie, wszyscy sa mili i uprzejmi (no moze bez przesady) lub mowic po angielsku - to drugie oznacza jednak zdanie sie na natychmiastowe lekcewazenie, obscesowosc, bakanie polgebkiem, spuszczanie przez rozmowce glowy tudziez niemoznosc dostania stolika w niektorych restauracjach.

Powyzsze problemy sa jednak w gruncie rzeczy trywialne. Pare dni temu przekonalismy sie bowiem, ze bariera jezykowa istnieje tez gdzie indziej. A bylo to wtedy, gdy..... chcielismy zawolac czeskiego psa (Teddy wchodzil sobie bowiem w najlepsze wieczorem do naszego przedpokoju). No bo okazalo sie, ze szczytem naiwnosci jest sadzic, ze Teddy rozumie "Chodz tutaj", "Chodz do mnie" albo "Uciekaj". Otoz 'bydlatko' to nie rozumie po polsku nic a nic! Kiedy wiec po dziesieciu probach krzyczenia "Chodz do mnie" zawolalem zrozpaczony: Pojd' sem!!, Teddy postawil uszy na bacznosc, odwrocil sie i poslusznie przymaszerowal do mojej nogi. Co wiecej, za chwile grzecznie sie przy moich nogach polozyl. Tak wiec okazalo sie, ze o ile Czesi sa w stanie jakos tolerowac ignorancje jezykowa przyjezdnych, to Teddy jest nijak nieprzekupnym straznikiem czystosci czeskiej mowy.

Thursday, June 08, 2006

czeski bohater No. 1

Wiosna 2005 r. czeska telewizja publiczna oglosila konkurs na najwazniejsza postac z historii Czech, zwyciezyl Jára Cimrman - wybitny dramatopisarz, poeta, kompozytor, znawca sztuki, pedagog, podroznik i botanik, filozof, wynalazca, detektyw i sportowiec konca XIX i poczatku XX wieku. Urodzil sie w polowie XIX wieku w Wiedniu jako syn czeskiego krawca i austriackiej aktorki. Jego geniusz objawiony zostal swiatu w 1966 roku przez profesora Hedvabneho, ktory znalazl skrzynie z dorobkiem Cimrmana. Przez lata na lamach prasy pojawialy sie rewelacje na temat zycia geniusza, publikowano jego teksty, dyskutowano nad jego ideami i opisywano jego wynalazki. Oczywiscie powstaly liczne monografie i prace doktorskie dotyczace, zarowno jego osoby, jak i jego dorobku. Od roku 1967 dziala w Pradze teatr jego imienia, a w Teatrze Tradycyjnym w Krakowie graja „Bobek Niemowa 2, czyli czeski Tarzan" oczywiscie wg. Cimrmana.

Wiadomosc z zagranicy (z ostatniej chwili oczywiscie) tu w oryginale: Czeska ambasada w Londyne 30. maja odslonila tablice pamiatkowa przypominajaca czeskiego geniusza Jare Cimrmana. W ceremoni uczestniczyli badacze slawy Cimrmana i przedstawiciele ambasady. A tablica glosi "Na klatce schodowej domu pana Jamesa Heywooda, ktory to dom stal w tym miejscu w roku 1908, czeski geniusz potłukl sobie kolano. Z tego też powodu wyprzedzil go w urzedzie patentowym T. A. Edison z opatentowaniem wynalezienionego helikopteru i rowniez dlatego na zawodach olimpijskich w Londynie wyprzedzili go sportowcy z innych krajow."

Szczegolnie polecam krotki, ale idealny, zyciorys Cimrmana autorstwa Jiřeho Šebánka i Zdenka Svěráka (wersja polska) oraz informator Cimrmana wydanie wczorajsze: tutaj.

Monday, June 05, 2006

kolejny weekend minal

Poznalismy troche nowych sciezek w Dolinie, ni to lato, ni zima, ale w koncu znalezlismy cos, co bylo plaskie, nie mialo trawy po kolana, badz macierzanki, ktora troche szkoda bylo deptac i ostatecznie dawalo sie dostrzec prasátko. Udalo sie nam uwedzic przy ognisku (zapach polskiej wiejskiej kielbasy, jakze przez niektorych naszych znajomych umilowany, wypadl by wtedy zupelnie umairkowanie) i o dziwo nie zmoknac - powiedzmy, ze 100%-owy sukces. Pozdrowienia!

Friday, June 02, 2006

nowe slowa

Jakos ostatnio malo sie produkuje (pisanie mam na mysli) chyba powoli przywyklam do naszej czeskiej rzeczywistosci. Coz, nie watpie ze jeszcze wiele nas zaskoczy, ale jakos chwilowo sie uspokoilo, tzn. poza praca oczywiscie zajelismy sie gotowaniem, ogniskami, Z archiwium-X, internetem itd. i w zasadzie tak tez zapowiadaja sie nadchodzace dni.
Jedyna chyba duza nowosc to slowa: trapas, trapny i trapně. No i o ile trapas wypada jakos z hiszpanska, to juz trapně nieco mniej, a sa to ponoc slowa wytrychy, wszytstko moze byc trapas, doslowne tlumaczenie to "ambaras", "zażenowanie", czy "gafa", lecz nie o to do konca chodzi - chyba wierniejsze w stylu i nastroju sa takie polskie odpowiedniki jak: "porazka" albo "padaka" czy w pewnym sensie nawet "rzeźnia", no i jesli juz jestesmy przy mocno wspolczesnej polszczyznie, to nie moge raczej pominac "Dobrej czytanki wg św. ziom'a Janka" (tu): "7. A tu wbija się samarytańska laska, żeby nabrać wody. Zagaił do niej: Dasz mi się napić? 8. Bo jego ekipa poszła do miasta, żeby kupić żarcie. 9. Wtedy ta panna powiedziała mu: Pogięło cię?" i to jest wlasnie dla niektorych trapas!