Sunday, September 30, 2007

muzea a wlasciwie rozczarowania

tak od pewnego czasu zamiarzalam napisac o praskich muzeach, o tych ktore zachwycaja i tez o tych, a moze i nawet wiecej o tych, ktore mnie rozczarowaly na calej linii. I by tak dodac krople octu do tego naszego wysmienitego pobytu w Pradze, by nie tesknic za bardzo...
A wiec wielkie rozczarowania:
-- numer 1: Klementinum, niby miala byc piekna biblioteka, a tu jakies przycmione wnetrza, ogladane zza liny, od ksiazek jest sie jakies 100 metrow. Wystarczaja wiec w zupelnosci zdjecie np. tutaj i wycieczka do Melku (wiem, wiem, to jakies 300km od Pragi i w ogole juz w Austrii, ale dla milosnkow Adso z Melku i calego Umberto Eco niezla gratka:) Wirtualnie mozna tu lub tu.
-- numer 2. Loreta, hmm jakies takie wielkie nic, wystarcza internetowe wycieczki -- w zamian polecam np. "prazske Jeulatko".
Pozdrowienia i do uslyszenia :)

Sunday, September 23, 2007

derenia zbieranie


czeski plener pojechalismy zegnac i zbierac owoce derenia zarazem. No moze bede bardziej precyzyjna - deren zbieralam ja, a Lukasz robil zdjecia. Wiec tutaj szczegolna dedyjacja od Lukasza dla Mari i Toma!







bardzo dojrzaly deren z dalszej odleglosci wygladal jak czarne mini-sliwki:



byl tak dojrzaly, ze ledwie dotkniety ladowal na kobiercu z mchu pod nogami...


i moje skarby:

Labels:

Sunday, September 16, 2007

rezerwat

Jakos tak chyba nigdy nie pisalam tu o pracy i osobach ktore nas tam otaczaja. A ze pewien rozdzial sie zamyka, trzeba cos podsumowac, wiec moze taka oto historyjka: wczoraj w towarzystwie naszych hiszpanskich przyjaciol (przy umiarkowanej ilosci piwia i winia) stroilismy sobie zarty z naszych wspolnych kolegow z labu. Wszystko bylo smieszne, a niestety wiele z tego bylo do bolu prawdziwe...

Luk: no wiesz, to ten w niezbyt czystych sandalach;
Ang: ooo kochany, jesli powiesz "gosc w brudnych sandalach" to ja sie spytam "ale ktory"?? Brudne sandaly to naprawde nie jest dobry znak szczegolny, musisz byc bardziej precyzyjny :-)

Thursday, September 13, 2007

berounka

w Sazavie braklo wody, wiec w ten jesienny, choc prawie zimowy szary dzionek zostala nam Berounka z jednym jazem. Bylo fajnie, ale szczerze przyznam ze kanoe i do tego jeszcze nadmuchiwane nie mam nic wspolnego z kajakiem. Kajakarze, mimo zakazu kajakowania na Krutynii nie zmieniajcie prosze waszego sprzetu na ten z pagajami... I pozdrawiamy jesiennie :)










Thursday, September 06, 2007

kokořínsko na koniec lata

teraz juz wiemy, ze byl to ostatni cieply weekend w Czeskiej Republice... Pojechalismy z Ivka na Kokořínsko, jakies 50km od Pragi (to zaleta Pragi -- wszedzie jest blisko:). Ten park krajobrazowy, pelen piaskowcowych skal charakteryzuje sie tym, ze skaly owe sa ukryte w dolinach, ale doliny se jakby podzieme, tzn. z poziomu gruntu wchodzi sie w gleboka doline, ktora kryje je w sobie. Wiec zaczynamy:










te setki malutkich kapliczek to w zasadzie skala:





naturalne schody do jaskini:





i na koniec widok na moja ulubiona czeska gore, czyli Říp (bylismy tu kiedys:), ktora za kazdym razem wydaje sie mi byc tym kapeluszem z Malego Ksiecia...


i ciekawostka numer 1: droga w skale


oraz ciekawostka numer 2: dom w skale