po przeprowadzce
a co we wrzesniu? We wrzesniu przeprowadzilismy sie, a wlasciwie wrocilismy do Pragi, tej czeskiej nad Vltava lezacej, na dluzej, choc u nas dluzej nie wiedomo co oznacza
zwiezlismy znow swe graty, niektore doszly z Izraela w postaci paczek pocztowych, poszukiwalismy mieszkania, choc slowa szukac pod zadnym pozorem nie nalezy w Czeskiej Republice uzywac, wulgarne to slowo i tyle
dwukrotnie na zbior-polow derenia jadalnego udalismy sie, do Czeskiego Krasu, nad brzegi naszej ulubionej Velke a Male Ameriky... Nad brzegi kamieniolomu gdzie napis na skale don przylegajacej glosi: zakaz kapieli w strojach kapielowych! :-)
a na koniec nad brzegiem Vltavy posiedzielismy razy kilka, na kaczuchy gapiac sie
PS. Zdjecie 1 to deren ow, wydatnie obrodzil w tym roku. Zdjecie 2 to Vltava w Pradze, na wysokolsci Malej Strany. Znow musimy zwiedzac miasto, to dla Lukasza i za miasto jezdzic, to dla Basi
Labels: z czeskiej republiki, z pragi