Wednesday, August 29, 2007

zegnamy lomy...

zupelnie nieoczekiwania, dzieki Kasi i Mateuszowi pojechalismy jeszcze raz i zapewne teraz to juz ostatni do kamieniolomow. Nie musze pewnie przypominac, ze Mala i Velka Amerika to nasze (no przynajmniej moje) ulubione miejsce w Czeskiej Republice...














i na koniec lamiglowka: odnajdz na zdjeciu krzyz (na dnie kamieniolomu o nazwie Jižní kříž)

Thursday, August 23, 2007

kajaki 2007 cz.5. ostatnia

i tak zegnamy toń Krutyni, troszke kropilo, ale w swietle przedwczorajszych wydarzen na jeziorach Mazurskich, to wiemy, ze przezylismy tylko mala burze, choc z drugiej strony jak to Lukasz mowi "kamizelki nie sa od picu"...


a tu juz "kuchna wydaje, kuchnia gotuje, kuchnia kontroluje", czyli zespol: Marta i Mirek oraz Kasia i Marek serwuja mazurskie ziemniaki z dodatkami:






Obudzil sie nowy dzien -- a w sumie to wyglada na to, ze na tym Spływie to tylko jedlismy i kazdy kto tak pomysli w sumie nie minie sie prawda ;-)






Wogole to juz jestesmy w stacji METEO, czyli Stacji Hydrologiczno-Meteorologicznej w Mikolajkach, jednostki Oddzialu Morskiego IMGW w Gdyni. Sluzby METEO natomiast zaslynely szczegolnie w czasie naszego splywu Rospuda 2005, kiedy to srednio co kilkanascie minut zgarnialy z namiotow sople i grad i wrzucaly do jeziora! W tym roku obylo sie bez ich wspacia (choc mysle, ze mozemy im dedykowac wzmacniacz fal), ale postanowilismy zobaczyc przyrzady pomiarowe na wlasne oczy i ewentualnie zlozyc reklamacje pogodowe.
W glebi slynny mikolajski ogrodek meteorologiczny:


i zwiadzanie ogrodka:




a na koniec spacer po nabrzezu w Mikolajkach:




czas odjezdzac niestety (szkoda, ze tej nocy zepsuje sie lokomotywa i bedziemy miec 100minut spoznienia!):


a na koniec zagnam Was jako bursztynowy komandor i do nastepnych Kajakow :-)

Saturday, August 18, 2007

kajaki 2007 cz.4.

czyli katamaram i oficjalne haslo tegoroczne "Kajakom na Krutyni mowimy NIE!", a zaczelo sie tak niewinnie:


pozegnanie z jeziorem Duś i łabądziami:








i z powrotem na Krutyni, to wlasnie nasz piekny i slawny zapewne, katamaran (no w zasadzie byl to oktamaran z kajakiem sterujacym;)






to co dzialo sie tego dnia na rzece przyprawialo prawie o zawal. Byly to setki kajakow z tzw. jednodniowymi kajakarzami:


i juz ostatni dzien kajakowania:


na postoju odbywa sie walka o ostatnia kostke czekolady:


odwiedaja na trole i deszczowe gnomy:





a przed nami ostatnie kilometry, pokonane przez codowna grupe sybciej niz to mozliwe, tylko dlatego by komandor mogl wygrac snur bursztynow:)







i wreszcie koniec kajakowania, Andrzej uczcil ten fakt radosnym skokiem do lodowatej prawie wody:


a przed nami jeszcze Kajaki 2007 Epilog, wiec do szybkiego uslyszenia!