w kraju goudy
Znowu.
Tym razem jedna wielka nowość: pływaliśmy rowerem wodnym po
kanale (i to nie pod wpływem substancji odurzających ;-).
Po tym doświadczeniu: kajakom mówimy jeszcze większe: TAK!
I jeszcze zreczona gouda (choć ja w tym roku "oszalałam na punkcie mazdamera):
Labels: podroze male i duze