Monday, August 03, 2009

łupawa2009 - cz.3


a wiec Lupawa2009 dni 7-8, odcinek od elektrowni w Drzezewie do przystni w Gradnie Wielkiej nad Jeziorem Gardno. Jak bylo sami zobaczycie, w kazdym badz razie splywanie jazow bylo ogromna atrakcja, kilka litrow wody w kajaku bylo wieksza frajda niz zaskoczeniem, a sloneczna i niemal upalna pogoda (oczywiscie troszke lalo, powiedzmy ze troszke:) pomagala nam sie dobrze bawic...
No i sniadania na stole z kajaka jeszcze w calej historii naszych Kajakow nie bylo - radocha :-)






biwak na wysokosci Zelkowa, chyba najladniejszy na calej Lupawie:






mgla sie sciele nisko i gesto...


a rano:




i juz slynne jazy za Zelkowem:






ze Smoldzina wybralismy sie na wieze widokowa na Gorze Rowokol (a z gory widok na jez. Gardno i morze):







wyplyw Lupawy do jez. Gardno:


i jez. Gardno, wtedy ciche, spokojne, no i bardzo plytkie:




Gradna Wielka, przystan zaglowa:


Labels:

2 Comments:

Blogger Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Nie wiedziałam, ze Was taka gromada płynęła, Basiu! Ale fajnie :)

A ja muszę wtrącić trzy grosze o jedzeniu... Bo mnie kajakowe stoły zauroczyły :) I trzysmakowe kromki chleba - też tak robię! :)))

Pozdrowienia ślę!

2:38 PM  
Blogger buruuberii said...

No Ania, tak 12 osob to jest najfajniej chyba, przynajmniej w naszym przypadku. Myslalam czasem ze 6 to minimum, ale wtedy np. jak polowa pojdzie spac o 21, to juz nikomu sie nie chce siedziec przy ognisku... I co najwazniejsze do noszenia kajakow trzeba nam tez kilku osob, myslalam o kameralnych splywach, wiec kto wie :-)

A kanapki: widzisz, ja tez nie umiem bez jedzenia :D te trzysmakowe to wlasnie kajakowe odkrycie!

:*

4:16 PM  

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home