Saturday, October 22, 2005

Tajemnice czeskich plywakow

W Pradze plywa sie malo, przynajmniej tyle udalo sie nam, do tej pory, zaobserwowac. Caly czas jednak szukalam przyczyny - w koncu mam cos z naukowca. Jak dotychczas zaobserwowalismy, niezaleznie od dnia tygodnia jak i jego pory jedynie niemrawe zabki, a w zasadzie podpieraczy scian niecki basenowej.
Dzis (sobota ok. 13.00) bylismy w wielkim szoku, na basenie okolo 10 osob (zwykle bylo ok. 40) i wszyscy delikatnie plywaja! Mnie tez udzielil sie czeski spokoj i pierwsze 30 dlugosci przeplynelam wolniutkim kraulem... Mialam czas na rozmyslania, musze przyznac, ze na prawde nigdy wczesniej nie rozmyslalam podczas plywania! No i wiem juz dlaczego Czesi nie plywaja na basenach: otoz gdyby plywali, to z powodu tarcia miedy czasteczkami ciala a czasteczkami wody, mogloby dojsc do nadmiernego ogrzania sie badz to wody, badz to organizmu, a!!! Czesi lubia po prostu zimno: 0°C, my w zimowych kurtkach, czapkach i rekawiczkach, a tu goscie przemykaja w spodenkach, dresikach, T-shirtach, szlafroczkach i fartuchach (ci ostatni w poblizu szpitali).
Teraz juz wiem, dlaczego jednoczesnie na jednym basenie
40 osob nie jest, jak to okreslil nasz szef: "serious swimmers".
Jeszcze jedno tytulem uzupelnienia: w centrum plywackim Podoli jest olimpijski basen na otwartym powietrzu czynny przez caly rok, mysle jednak, ze powinnismy tam pojsc dopiero jak temperatura spadnie do jakichs -15°C, przeciez teraz mogloby byc nam jakos dziwnie za cieplo.

1 Comments:

Blogger iedynak said...

Nie wiedzialem ze ci Czesi to taki goracy narod ;)

9:30 PM  

Post a Comment

Subscribe to Post Comments [Atom]

<< Home