kajaki 2007 cz.2.
i tu obiecane pole pod jabloniami w Babiętach 1. Wogole warto wsponmniec "Pania od pola", ktora namawiala nas na rozpalenie ogniska i dostrczyla profesjonalnej rozpalki (jak sie dowiedzialam juz w domu, byla to "przeżywiczona" sosna, idealna dla traperow:)




i juz jestesmy na Krutyni:

a teraz gromada dzikich kaczek:


i juz cala flota na wyspie Milosci na jez. Zyzdroj Wielki:



a tutaj powstaje konstrukcja wodna na miare napedu Warp i conajmniej nagrody Nobla: WZMCNIACZ FAL Jeziornych (nikt z nas nie przewidzial, iz fale te dopadna nas kilka dni pozniej na jaz. Mokrym, na sczescie rozszalaly sie gdy dobilismy juz do brzegu!)





wersja druga: "scieta az za bardzo":


wariant nr 3, "na cześć najmlodszego naszego kajakarza Albercika":

wersja 4, najbardziej wykwintna : "z kurką i cebulką":



a na koniec powidlo:

potem odbyly sie nieregulaminowe rozmowy o pracy (wybaczcie prosze!):


partyjki szachow:

i pozegnanie panstwa M.:

i sniadanko przed czwartym dniem plyniecia (bylam tak zla na slonko, ktore o nas zapomnialo, ze postanowilam nie wyjmowac naszej pieknej sciereczki i stad bardzo wyszukany obrusik w postaci psychologicznego dodatku do Polityki)


opuszczamy, wsciekli i zawiedzeni po nocnych ekscesach, Spychowo:

i krasnoludy na jeziooorach:


odpoczynek pod mostem w Zgonie,


czas oczekiwania na "wyrazne przejasnienia" umilalismy sobie wioslo-podawaczem:


po kilkunastu minutach wyszlo dlugo oczekiwane, niesmiale slonko i zamikly fale na jeziorze Mokrym:





i doplywamy do slicznego biwaku w koncowym odcinku 8-mio kilometrowego jeziora:

by wieczorem podziwiac kunszt zbieracki Kasi i Agnieszki w postaci czepka kurek (ktore to spozylismy dzis w wersji "smazone na maselku") i prawdziwka:

do uslyszenie niebawem, pozdrawia Was Wasz Samozwanczy Komandor! :***
0 Comments:
Post a Comment
Subscribe to Post Comments [Atom]
<< Home